poniedziałek, 2 lutego 2015

OGŁOSZENIA
Niedawno na Facebooku powstała strona o Baśnioborze:
https://www.facebook.com/pages/I-love-Ba%C5%9Bniob%C3%B3r/760789007351516?ref=hl
i strona o Percy'm Jacksonie:
https://www.facebook.com/pages/Moim-ojcem-jest-Zeus-siostr%C4%85-Thalia-a-bratem-Jason/336793163182958?ref=hl

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział VI  Bitwa
W pewnym momencie ktoś powalił mnie na ziemię. Wstałam, rozejrzałam się to była Clarisse.
- Oj, coś ci się stało? - zapytała z sarkazmem i przedrzeźniając mój angielski akcent.
- Wiesz co mogłabyś sobie odpuścić - odparłam
- Chyba sobie odpuszczę.. - powiedziała -  Ale na pewno nie zaszkodzi sprać nowych.
Pobiegła, i walnęła mieczem Derwen, gdy upadła zabrała się za Brenda którą zdzieliła płazem miecza ale ta się nie poddała. W pewnej chwili Clarisse walczyła przeciwko Derwen, Brendzie i Anie (czytaj: Enii) . Nagle nad ich głowami zalśniły hologramy, pierwsza dziewczyna była córką Zeusa.
- O matko. - szepnęłam
Brendę uznał Posejdon. Aine zaś była córką Hadesa. Wszyscy uklękli oprócz mnie, Percy'ego, Thali i Nico. My klękaliśmy tylko przed bogami i to tylko w wyjątkowych przypadkach.                                
- Witajcie dzieci Wielkiej Trójki. Morgan, Nico, Thalio                                       Brenda Fall
 zaprowadźcie swoje rodzeństwo do swoich domków.                                      Córka Posejdona
Podszedł do mnie Nico, Aine i Brenda.
- Cześć -  powiedziałam - A więc jesteś moją siostrą?
- Na to wygląda. - odpowiedziała
- Morgan, powinniśmy im powiedzieć. - rzekł
- Co powiedzieć - dopytywała się Aine
- No dobra, a więc Brenda, Anie. Ja i Nico wyruszamy na misję, ale wygląd na to że przepowiednia się myliła.
- Ile macie lat?
- 16 - powiedziała Brenda
- 16 - powiedziała Aine
 - O kurwa, co my mamy robić.Teraz jest czworo dzieci półkrwi dwóch najstarszych bogów
Ten wieczór spędziłam u Nico z Brendą. Rozmawialiśmy o dzieciństwie, okazało się że moja ciocia Maisie, siostra mojej mamy była mamą mojej siostry.
                                     
                                                                                                              Anie Adams
                                                                                                           Córka Hadesa

sobota, 10 stycznia 2015

ROZDZIAŁ V   Sztandar

Od spełnienia mojej prośby przez Posejdona minął jeden dzień. Percy i Annabeth wciąż nie mogli się do siebie zbliżyć. Ciekawe co będzie jeśli będą ze sobą walczyć, muszę to zobaczyć.
- Gotowa? - spytał Percy
- Jasne - powiedziałam
W tej chwili ktoś wpadł do domku, był to Jack syn Hermesa.
- Nowe wieści, - wydyszał - domek Zeusa jest w sojuszu z Ateną, Posejdonem, Hadesem, Hermesem   i Demeter, mamy niezły skład drużyny.
***
Ulżyło mi gdy dowiedziałam się że Nico i jego siostry są z nami. Zajrzałam do szafy teraz ponieważ wcześniej nie miałam okazji. Znalazłam tam łuk i kołczan ze złotymi strzałami od Artemidy był do nich przypięty liścik: "Te strzały nigdy się nie kończą". Wspaniałe, przeszłam do innych prezentów. Od Zeusa dostałam fiolkę z jakimś płynem. Odczytałam etykietkę, był to eliksir mocy dzięki któremu można było posiąść umiejętność np.: podróży cieniem. "Użyteczne pokażę Nico" - pomyślałam, Od Hadesa dostałam dwie takie same książki pt."Dzieci Posejdona i Hadesa - moce" i list.:
"Morgan, gratuluję 16 urodzin. Wysłałem tobie dwie
 jednakowe książki. Daj jedną Nico a drugą pozostaw sobie
Hades - Pan Podziemia"
Wzięłam jeden tom i położyłam no stoliku. Oglądałam dalej, Atena podarowała mi czapkę z daszkiem umożliwiającą bycie niewidzialnym. Od Hery dostałam bransoletkę - tarczę. Hermes dał mi skrzydlate trampki koloru morza, były cudowne. Od Aresa otrzymałam miecz ze spiżu i diamentu. Od Apolla lirę, od Afrodyty opaskę do włosów, od Hefajstosa tarczę, od Hestii ogień który można schować do słoika, ogrzać się nim i wziąć do rąk bez obawy o poparzenie. Wreszcie przyszła pora na tatę przysłał mi naszyjnik, dwustronny błyszczyk i list.:
"Córeczko,dostałaś ode mnie naszyjnik który przy zetknięciu z twoją dłonią
 przeniesie cię tam dokąd zechcesz ale musisz pomyśleć o tym miejscu, jeżeli 
chodzi o przenoszenie się z inną osobą musisz ją złapać za rękę. Gdy
odkręcisz błyszczyk z lewej strony będziesz miała w ręku replikę mojego
trójzębu zaś druga strona po odkręceniu uwalnia mgłę.
Tata - Posejdon"
Gdy odkręciłam pierwszy kurek, ten po lewej stronie miałam w ręce trójząb tylko był lżejszy niż mi się wpierw zdawało. Otworzyłam okno, stanęłam przy nim, wycelowałam w jezioro a woda zabulgotała. Odłożyłam go a on w jednej chwili zamieniła się w błyszczyk."Wolę się nim teraz nie bawić" - pomyślałam. T tej chwili do domku wszedł Nico.
- Siemka, masz jutro urodziny nie?
- Tak, i właśnie przeglądałam prezenty. To dla ciebie, - powiedziałam podając mu gruby 
tom "Dzieci Posejdona i Hadesa - moce" 
- To dla mnie?
- Tak
Zabrzmiał dzwon.
Wzięłam miecz od Aresa, błyszczyk, czapkę niewidkę, założyłam skrzydlate trampki i wybiegłam z domku z Nico.
W lesie razem z nim byłam strażnikiem. Założyłam czapkę i stałam się niewidzialna.
- Hej, Nico widzisz mnie?
- Nie - odpowiedział, po czym zdjęłam moją czapkę.
- Użyteczne, wiesz co dostałam od Zeusa. Eliksir który umożliwia dodanie nowej mocy, zastanawiałam się nad podróżą cieniem i lataniem.
- Ej, a pożyczysz mi troczę? 
- Jasne - odparłam
- Wypróbuję władanie wodą.
Dobiegliśmy na miejsce. Na wietrze powiewał nasz niebieski sztandar.
*****
kolejny rozdział jutro jak dam radę :)


piątek, 9 stycznia 2015

ROZDZIAŁ IV Przepowiednia i prośba

Szłam przez las gdy nagle usłyszałam zachrypnięty głos, stanęłam
"Gdy potomkowie dwóch bogów najstarszych,
 lat szesnaście skończą, udadzą się do
podmorskiego pałacu"
Za sobą usłyszałam głos mroczny i przenikliwy:
"znajdziecie to co zaginęło,
lesz ciebie uratować nie zdołacie"
W tej chwili rzuciły się na mnie trzy Erynie, wtedy obudziłam się z krzykiem, zlana potem.
- Morgan, co ci jest? - zapytał Percy
- Ja, widziałam Erynie, one coś mówiły o dwóch potomkach bogów najstarszych co skończyli 16 lat.
- To pewnie przepowiednia, - powiedział - Chodźmy do Chejrona, on nam pomoże.
W Wielkim domu centaur wytłumaczył mi że chodzi prawdopodobnie o mnie i Nico. Ale na razie nie pozwolił mu nic mówić. Wyszłam z jego gabinetu, na placu przynależącym do posiadłości stał Nico, wrzeszczał na niego Percy, który trzymał w ręce plakat z nagłówkiem: "JACKSON KRĘCI Z 
DI ANGELO" i zdjęciem syreny (mnie) całującą się z Nicolasem. Usłyszałam skrawek rozmowy.
- Zaraz twoje jedynki pójdą spacerkiem na Olimp!!! - darł się Percy
- Wiesz... wolałbym do Hadesu. Wtedy mój ojciec wiedziałby co mi się stało. - powiedział Nico z anielską cierpliwością
- Coś ty sobie wyobrażał!!! - krzyczał - Spróbuj się do niej zbliżyć a utopię cię w oceanie!
- Percy, uspokój się i zostaw Nica w spokoju bo mnie popamiętasz! - powiedziałam - Idziemy do mojego domku?
- Dobra
Gdy znalazłam się z Nico na progu domku Posejdona, Percy znalazł sobie inne zajęcie niż wyżywanie się na Nico a mianowicie całowanie się z Annabeth córką Ateny. Od niedawna jest jego dziewczyną, ciekawe ile z nim wytrzyma.
- Ej! moglibyście załatwić to na dworze? - zapytałam ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi
Nie nie moglibyśmy! - powiedział
Nasza rozmowa zmieniła się w kłótnie kiedy rzuciłam w niego swoją tarczą
- Weź wyjdź, już cię tu nie widzę! - po czym wypchnął mnie z domku i zamkną drzwi
- Przyjemniaczek - mruknęłam
Poszliśmy do pawilonu, ja zamówiłam owoce morza i wszystko spaliłam.
- Tato proszę cię. Czy mogłabym podtopić Percy'ego? Pliss!
- Morgan nie rozumiem czemu chcesz go podtopić.
- Bo wygonił mnie z twojego domku.
- Dlaczego?
- Bo rzuciłam w niego tarczą.
- Nie, nie możesz go podtopić.
- Ale skoro jesteś bogiem to spraw by Percy i Annabeth nie mogli się do siebie zbliżyć przez tydzień. Proszę!
- Tą prośbę mogę spełnić - powiedział Posejdon - A więc zrobione. Morgan wiesz że za dwa dni masz urodziny?
- Tak
- Jak się jutro obudzisz w twojej szafie będą prezenty dla Percy' ego też.
- Pa tato i dzięki.
- Nie ma za co. Tylko nie mów że to ja.
Ciekawe czy teraz się całują, trzeba by sprawdzić.

wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział III Miłość czy przyjaźń
                                       
 Ten rozdział dedykuję mojej przyjaciółce Julii K. ona nigdy nie pozwoli żebym robiła głupoty sama!

*******************************
Właśnie wracałam z treningu łucznictwa gdy zaczepił mnie jakiś chłopak. Z początku nawet nie przypuszczałam że to ten nowy Nico, co go wczoraj odratowałam.
- Hej - powiedział - Ty jesteś Morgan?
- Tak, to ja. A bo co? - spytałam
- Nic, nic.
- Na pewno? Możesz mi powiedzieć, ja nie gryzę.
- No bo ja, no ja. - jąkał się - No podobasz mi się
Rozdziawiłam usta. "No nie podobam się synowi Hadesa - myślałam". Nico podszedł do mnie i pocałował. Dość dziwnie się czułam, nie przypuszczałam że syn Hadesa może być taki miły. 
-Mógłbym do ciebie dziś wpaść? - zapytał 
- A,tak jasne. Moglibyśmy zaprosić też Annabeth i Silienę i Lokiego... - Nie skończyłam bo przerwała nam głupia Clarisse:
- O jak tam gołąbeczki, może jeszcze ją będziesz nosić na rękach di Angelo - wtrąciła się 
- Spadaj Clarisse bo poszczuję cię wodą, ciekawe jakbyś wyglądała polana wodą z kibla wiesz? Z łatwością mogę to sprawdzić, chcesz? - dogryzłam jej
Wiedziałam że łatwo nie odpuści zwłaszcza z gorylicami u boku, chodzi mi o jej wredne koleżanki. 
- No dawaj!!! - krzyknęła
Wyjęłam z kieszeni długopis pstryknęłam i przekształcił się on w miecz.
- Walcz ze mną Clarisse - krzyknęłam ale wtrącił się Nico
- Clarisse, twoja miarka się przebrała - wykrzyknął po czym powiedział - Πατέρα, να βοηθήσει να καλέσει τα τέρατα από τον Άδη
Nagle przed nami stały trzy Łaskawe i wielki kundel. Już miałam z nimi walczyć gdy Nico mnie powstrzymał:
- Morgan one nic nam nie zrobią, posłuchają tylko mnie i ciebie. Πάρτε Κλαρίς - krzyknął a ja cudem zrozumiałam znaczenia tych słów "Bierzcie Clarisse". Gdy tylko to powiedział potwory ruszyły na Córki Aresa. O mamciu, wszystkie krzyczały:
- Pomocy, ratunku
- Coś nie pasuje Clarisse? - krzyczeliśmy - Wiesz że Nico może odwołać Łaskawe i ogara, nie przeprosisz? To się z nimi męcz.
- Chodź - powiedział - Nie zabiją ich, ale pokiereszują
U jego boku czułam się bezpieczna ale w którejś chwili usłyszałam w głowie głos: 
"Morgan podjęłaś słuszną decyzję, on jest ciebie godzien"  wiedziałam że to tata "Tato pomogłeś mi tą decyzję podjąć, dziękuję"
Zamyśliłam się, dokonałam słusznej decyzji, ale oczywiście bez pomocy taty nie obyło by się.
W pewnej chwili poczułam że Nico nie trzyma mnie za rękę. Jak się później okazało Clarisse powiedziała Percy'emu że Nico chce mnie porwać, więc pobiegł "mnie odbić", nie wiem jak to zrobił ale za pomocą wody wciągnął Nico do jeziora.Gdy zorientowałam się że on jest w wodzie a to przecież moja specjalność pobiegłam najszybciej jak umiałam, zdjęłam kurtkę i wskoczyłam do wody. Wiedziałam że za chwilę może być za późno, pomyślałam "Tato pomóż, spraw bym szybciej płynęła"  o dziwo czułam się jakby rósł mi rybi ogon obejrzałam się, o boże miałam ogon, najprawdziwszy rybi ogon koloru turkusowego. Rozejrzałam się, zobaczyłam opadającego na dno Nico. Podpłynęłam, złapałam go za rękę i otoczyłam bańką powietrza która wpłynęła pod wodę gdy o tym pomyślałam. Puściłam go, a bańka się uniosła aż wreszcie wyłoniła się z wody i poleciała na stały ląd. Gdy wynurzyłam się z wody Nico próbował wydostać się z bańki, niektórzy dźgali ją mieczami ale nic to nie dało. Machnęłam ręką a bańka znikła, Nico podbiegł do mnie.
- O boże, Morgan co ci się stało?
- Poprosiłam tatę no wiesz Posejdona, żebym mogła szybko płynąć do ciebie. No i on zamienił mi nogi w ogon syreny, to nowość. No nie? Tylko nie uzyskałam wskazówek jak zmienić ogon z powrotem w nogi.
W tej chwili przykłusował Chejron.
- Chejronie powiedz że można z powrotem przywrócić jej nogi. No powiedz!!!
- Obawiam się że...
W tej chwili poczułam że łuski odpadają i wirują wokół ogona. W następnej chwili znowu miałam nogi. Tylko zamiast spodni spódniczkę z wodorostów. Teraz on mnie pocałował. Czułam się jakbym latała w powietrzu ze szczęścia.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał
- Tak, tak, tak!!! - wykrzyknęłam
Clarisse prawie roznosiło z wściekłości.
- Szkoda że nie utonąłeś - rzuciła do nas z pogardą na twarzy 
- Wracając do dzisiejszego spotkania - powiedziałam - To jasne przychodź
Tego wieczoru wraz z Nico, Percy'm który go przeprosił, Annabeth, Sillieną i Groverem oglądaliśmy od filmów przygodowych, fantasty aż po najśmieszniejsze komedie i najstraszniejsze horrory. Gdy oglądaliśmy jeden z nich, my dziewczyny aż ze strach przytulaliśmy się do chłopaków. Ja do Nico, Annabeth do Percy'ego a Silliena do Grovera. Usnęłam przytulona do Nico koło pierwszej w nocy.

************************************

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział II Obóz Półkrwi
Ten rozdział dedykuję mojej kumpeli Pauli.
**************************
Obudziłam się w łóżku, ktoś karmił mnie budyniem.
- Percy, Thalia, gdzie oni - nie dokończyłam ponieważ ktoś mi przerwał
- Nie powinnaś się przemęczać, wszystko z nimi w porządku, całkiem niedawno i oni odzyskali przytomność - powiedział to jakiś chłopak, poznałam po jego tonie głosu
- Ja muszę do nich ... - wyszeptałam ale mój rozmówca mi przerwał
- Masz - powiedział podając mi szklankę - Wypij to
Przełykając płyn spodziewałam się soku jabłkowego lecz smakował jak ciasteczka kokosowe maminej roboty tylko że były płynne.
- Jak smakowało? - spytał chłopak
- No, jak ciasteczka kokosowe mojej mamy - powiedziałam - Ale, czy mogłabym już jechać do domu? Przecież jestem tylko dziewczyną z ADHD i dysleksją tak samo Percy i Thalia.
- Tylko dziewczyną, jechać do domu? To jest twój dom, a zwykła też nie jesteś. Przeżyłaś nektar i ambrozję. Gdybyś była normalna to by cię zabiło. Jesteś taka jak my, czyli wyjątkowa. Ja jestem Luke syn Hermesa, mieszkam w domku nr. 11. Ty, Percy i Thalia zamieszkacie tam jeśli i dopóki rodzice was nie uznają.
- Ja, ile tu leżę? - zapytałam
- Trzy dni, jeśli chodzi o twojego brata to obudził się wczoraj wieczorem a Thalia dwie godziny temu.
Wyszliśmy ze szpitala polowego, przed którym rósł las. Na jednej z ławeczek z drewna siedział mój brat Percy i Thalia.
- Hej - Zawołałam
- O Morgan, wreszcie jesteś, już myślałam że coś ci się stało! - powiedziała Thali
- Spokojnie, jestem cała i zdrowa. To jest Luke - przedstawiłam chłopaka - ma nas oprowadzić po obozie, chodźcie.
Szliśmy przez las ścieżką wydeptaną przez ludzi. Przechodziliśmy obok placu do szermierki na którym odbywały się treningi i walki na miecze. Niedaleko był plac do strzelania z łuku. Wreszcie dotarliśmy do mieszkań. Pierwszy a zarazem największy dom miał drzwi ze spiżu na którym wyrzeźbiono pioruny. Domyśliłam się że należy on do Zeusa. Obok niego stał długi dom pomalowany na niebiesko, ozdobiony był muszelkami, koralowcami i kamykami w najróżniejszych kolorach. Drzwi były otwarte więc podeszłam bliżej, poczułam wtedy słony zapach morza i plaż. Tak samo jak poprzedni ten wyglądał na niezamieszkany.
- Dlaczego niektóre domki są puste? - spytałam
- Dokładnie to pięć jest pustych dlatego że niektórzy bogowie lub bogini tacy jak Artemida ślubowali wieczne dziedzictwo więc oczywiście ona nie ma dzieci. Hera jest boginią małżeństw dlatego nie może mieć romansów ze śmiertelnikami. Natomiast Zeus, Hades i Posejdon po drugiej wojnie światowej złożyli świętą przysięgę której dotąd nie złamali. Dotyczyła ona nie płodzeniu dzieci pół krwi czyli herosów takich jak my, te dzieci były o wiele silniejsze i wpływały na życie ludzkie bardziej niż inne dzieci półkrwi.W tej chwili zabrzmiał dzwon.
- Nowi herosi - powiedział - Chodźcie
Biegliśmy do bramy przez którą i my niedawno przeszliśmy. Usłyszałam odgłosy walki i warkot, w następnej chwili zobaczyłam czwóry osoby, dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Jedna z dziewczyn trzymała miecz i tarczę, druga dzierżyła łuk. Oba chłopaki mieli miecze i tarcze. Razem stawiali czoła takim samym kundlom jak my.
- Chyżo, chyżo brać broń pomóc im - krzyczał Chejron
Szybko złapałam miecz i pobiegłam wspomóc w walce tamtych herosów. Przez chwilę słyszałam każdy krzyk osobno, każde warknięcie. Widziałam w zwolnionym tempie jak jeden z kundli rani dziewczynę z blond włosami. Skoczyłam ku nim odparowałam cios jego łapą a jej rzuciłam przez ramię:
- Uciekaj za bramę tam będziesz bezpieczna
Gdy ta powiedziałam ona ruszyła biegiem w stronę bramy. Ja dokładnie wiedziałam co robić, wymachiwałam mieczem z góry w dół przy czym rozściełam kundlowi łapę aż zapiszczał. I wszczął odwrót. Nie zauważyłam kundla z tyłu, dostałam łapą, zwalił mnie z nóg. Wylądowałam w strumyku, poczułam taką jakąś pierwotną siłę która sama mną sterowała. Więc podniosłam ręce do góry a woda ze strumyka uniosła się tworząc kopułę nad walczącymi, psy nie mogły nas dosięgnąć ale ciągle waliły w ścianę wody. Wiedziałam że długo nie wytrzyma więc krzyknęłam:
- Za bramę, już nie utrzymam kopuły dłużej. Szybko, JAZDA!!!
Gdy wbiegłam z powrotem do obozu coś zaświeciło jasno nad moją głową. To był znak konkretnie zielony trójząb. Percy nad głową miał taki sam znak, Thalia piorun, dziewczyna z blond włosami miała sowę, druga dziewczyna i jeden chłopak gołębia a drugi chłopak Nico (imię miał napisane na koszulce) czaszkę. Wreszcie Chejron zabrał głos:
- On ponad 60 lat nie wychowywałem dzieci Zeusa, Hadesa lub Posejdona.
Witajcie!!! - powitał nas - Grover zaprowadź tych herosów do ich domów, a ty Morgan - zwrócił się do mnie - zostań
Wszyscy się rozeszli.
- Morgan jestem pod wrażeniem twoich umiejętności. brawo. Udało ci się uratować tamtych czworo. Jesteś godna posiadać ten miecz - wyręczył mi Iksolpa - używaj go tylko w naprawdę wyjątkowych czynach - powiedział po czym odszedł
A ja ciągle stałam wgapiona w miecz i myślałam "Ja córką Posejdona? Niemożliwe, to po prostu niemożliwe"
Moje wyobrażenie Morgan

niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział I Porwanie
    Późnego wieczoru wracałam z moim bratem bliźniakiem Percy'm do domu z imprezy u Thali mojej przyjaciółki. Nie wiem która była godzina, ale na pewno po 21.00. Pchnęłam furtkę i weszłam z nim na podwórko naszego domu. Gdy znaleźliśmy się w korytarzu coś mnie zaniepokoiło, ale wtedy nie wiedziałam do końca co.
- Cześć, wróciliśmy cali i zdrowi! - krzyknęłam, ale odpowiedziała mi grobowa cisza.
- Hej, jest tu kto? - zawołałam, odpowiedziało mi echo.
- Percy coś jest nie tak, wracajmy do Thali. - zwróciłam się do mojego brata.
- Dobra Morgan ale ... - nie dokończył bo ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
- Ja pójdę - odparł mój brat, ku mojemu zdziwieniu na progu stał Grover nasz przyjaciel który na rękach niósł Thalię. Wydałam z siebie jakiś bełkot.
- Musimy uciekać, znalazłem ją taką - wskazał na Thalię - na jej łóżku gdy wróciłem po telefon. Nie stójcie tak, musicie się spakować. Później pojedziemy taksówką do Obozu.
- Jakiego obozu, ja nigdzie nie jadę - oznajmiłam ale Grover posłał mi irytujące spojrzenie. Nie mogłam mu się sprzeciwić więc pobiegłam do swojego pokoju, chwyciłam plecak i wywaliłam na środek pokoju całą jego zawartość: książki, zeszyty, piórnik, kredki, mazaki, i inne poniewierające się w nim drobiazgi. Otworzyłam szafę, złapałam trochę ubrań, moją ulubioną książkę, kilka filmów wepchnęłam do plecaka i pobiegłam z moim bagażem do łazienki, chwyciłam tam szczotkę, grzebień, mydło, ręcznik, szczoteczkę i pasę do zębów. Wybiegłam z łazienki i pognałam do kuchni, nieźle się zmachałam, otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej wodę mineralną, ciastka i zrobiłam kanapki dla siebie i Percy'ego. Z szuflady wyjęłam mój telefon, portfel, i zdjęcie mamy. W tej samej chwili do kuchni wpadł Percy.
- Jeszcze nie gotowa?
- Jak widzisz milordzie, a w ogóle to tu masz kanapki.- odparłam
Zbiegłam z nim po schodach do salonu, całe szczęści Thalia się obudziła
- Co się stało? - zapytała - Dlaczego tu jestem?
- Grover znalazł ciebie w twoim domu nieprzytomną gdy wrócił po telefon, a ty co pamiętasz? - zapytałam ponieważ zżerała mnie ciekawość
- No, gdy wyszliście usłyszałam krzyk cioci i mamy chciałam do nich pobiec ale coś mnie walnęło i straciłam przytomność, obudziłam się tutaj.
- My w domu nie zastaliśmy nikogo ... - nie dokończyłam ponieważ wtrącił się Grover
- Morgan idź pomóż Thali się spakować - nakazał
Pomaszerowałam z Thalią do mojego pokoju.
- Ej, dasz mi jakieś ubrania bo Grover nie zabrał nic z mojego domu?
- Wyciągnij sobie trochę i zobacz na oko czy będą pasować, dobra. - poradziłam jej
Wzięła po kupkę ubrań i przykładała żeby sprawdzić długość i wielkość. Gdy skończyła wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do łazienki. Tam dałam Thali nową szczotkę do włosów, szczoteczkę do zębów i ręcznik, w kuchni spakowała sobie prowiant i ruszyliśmy zameldować się u Grovera i Percy'ego.
- Nasze księżniczki się wreszcie zjawiły - zażartował, a ja i Thalia ukłoniliśmy się.
- Mamy pojazd - oznajmił Grover
Wsiedliśmy do samochodu ja, Percy i Thalia z tyłu a Grover z przodu.
- Dokąd zawieść? - spytał kierowca
- Udajemy się do Obozu Herosów - oznajmił kierowcy Grover
Zastanawiałam się czemu kierowca o nic więcej nie zapytał tylko ruszył.
  Co jakiś czas słyszałam ze wszystkich stron wycie, w pewnym momencie coś wyrzuciło samochód w górę. A w następnym momencie auto leżało w rowie do góry nogami.
- Czy mi się zdaje czy samochody latają? - zapytał Grover
- Grover!!! - krzyknęłam
- Wysiadać, wysiadać i do lasu przejść przez bramę. - poganiał nas
W lesie biegliśmy cały czas a to coś co przypominało gigantycznego kundla nas goniło.
- Jeszcze kawałek - sapał Grover
Dotarliśmy do bramy na której widniał napis OBÓZ PÓŁKRWI jakimś cudem udało mi się to przeczytać choć jestem dyslektykiem tak jak Thalia i Percy, a w dodatku mam ADHD oni też. Przekroczyliśmy bramę prowadzącą do obozu a kundel który nas gonił szamotał się i rzucał na tak jakby niewidzialną barierę. Nie wiem ile byłam przytomna ale tylko dotarłam do zabudowań zobaczyłam że Thalia traci przytomność, później Percy i w końcu ja podłam wyczerpana na ziemię.